Do krainy Kruków zapraszam

Ja Ciebie też...*Wyszeptała wśród grzmotów i wtuliła w ramiona mężczyzny, jakby ochrony szukając. Zacisnęła mocniej palce na jego koszuli i dodała.*Bywaj kochany, wrócę...*Rzekła i rozpłynęła niczym m ...

*Oniemiała spojrzała na pierścień. Po chwili w oczach zalśnił jej żar. Rozejrzała sie po sali, watr włosy jej platał. Miotające żywioły odbicie w jej żrenicach znalazly.* Me słowa również o miłości op ...

*Objęła go i spojrzała zaskoczonymi oczyma na płomienie. Ułozyła głowe na jego ramieniu, milczała...*

*Krew anielicy na podłodze ułożyła się w dziwny znak, rune i zabłyszczała szkarlatem. Takiz sam symbol zajasniał na czole kobiety, ścisneła mocniej dlon mezczyzny.*

*Ujęła jego dłon i skineła głową by prowadził.*

*Otworzyła oczy i ostrożnie podeszła do Estravena. Wetschnęła i uścisnęła go delikatnie, głowe na jego ramieniu oparłwszy.*Nie rozumiem Cie...*Wyszeptała.*

*Zacisneła pięsci, a paznokcie wbiły się w wnętrza dłoni. Krew kroplami niewielkimi na ziemie spadała. Kobieta jednak nie wrzekła słowa.*

Czy musisz go do cholery tak ćwiartować? *Wychrypiała nadal oczu nie otwierając.* Jedno szybkie pchniecie wystarczy....

*Łza spłyneła po jej policzku. Szybkim ruchem ja otarla i zacisneła mocno powieki, nie chcac patrzeć na cierpienie stworzenia*

*Spojrzała z bólem na stworzenie. *Tak musi być... *Powtórzyła słowa Estravena.* Tylko dlaczego... *Mowiła bardzo cicho bardziej do siebie niźli do kogokolwiek innego.*

*Wstała bez słowa i podeszła do Estravena. Spojrzała w jego oczy i po raz pierwszy uśmiechneła się normalnie.* Naprawde będzie mi brakowac Ciebie... *Położyła dłon na jego ramieniu.*

Dziekuje...*Wyszeptała w powietrze, nie wiadomo go kogo. Spojrzała za okno, a oblicze jej wyzieralo pustką, jedynie oczy smutne sie stały. Zacisneła palce na krawedzi stołu i czekała.*

*Roześmiała sie gorzko patrzac na Gniewomira.* Wielki wódz... *Wyszeptała do siebie i znów zwrócila wzrok na Estravena. Oczy zalśniły jej szkarłatem, palce coraz mocniej uderzały w blat.* Czekam...

Przepraszasz? Zaiste ja powinnam... *Zmrużyła lekko oczy. Palcami nerwowo stukała w blat stolu.* Cóż nie ćpaj tyle, może przestaniesz sam do siebie bredzić... *Uśmiechnela sie złosliwie.* Choc jaki to ...

Przecież tu jestesmy cymbale... *Prychneła cichutko i spojrzała na pusty kielich.* Pewno sie upił...